W naszej rzymsko-chrześcijańskiej, patriarchalnej kulturze przez wieki był propagowany - mniej lub bardziej skutecznie - tylko jeden wzorzec kobiecości. Kobiecości kruchej, biernej, uległej, służącej mężczyznom, państwu i kościołowi. Kobiecości zredukowanej, traktowanej tak, jak imperialna kultura traktuje cały świat przyrody, jako zasób o wartości mierzonej poprzez to, co przedstawiciele grupy uprzywilejowanej mogą uzyskać jej kosztem.
A jednak przez te setki lat, czasem tylko w powtarzanych z lękiem i tęsknotą opowieściach, czasem uosobiona w kobietach, którym okoliczności to umożliwiły lub je do tego zmusiły, pozostawał wciąż żywy archetyp znacznie starszy i znacznie bliższy temu, kim w rzeczywistości jesteśmy - pełnymi istotami ludzkimi. Z własnymi marzeniami, pragnieniami, wolą i zdolnością do działania.
Pochodzenie
W biblijnej księdze Genesis, zawierającej opis kosmogonii1, znajdujemy nie jedną, ale dwie, podane jedna po drugiej, wersje stworzenia człowieka. A właściwie tylko umownej połowy ludzkości - żeńskiej połowy. Najpierw Stwórca lepi z gliny dwie postaci, kobietę i mężczyznę; jednak ta oryginalna postać żeńska w nieokreślonych okolicznościach znika, już w następnym akapicie zostaje zastąpiona nową, tym razem w jakiś niejasny sposób zbudowaną z męskiego żebra. Wyjaśnienie tej rozbieżności możemy znaleźć w tradycyjnych żydowskich opowieściach, z których bardzo wiele stanowi dopowiedzenia i interpretacje biblijnych historii2.
Oryginalna kobieta ulepiona z ziemi, Lilith, została zmuszona do ucieczki z rajskiego ogrodu, kiedy oprócz posłuszeństwa wobec Boga i Natury miała to samo przysiąc Adamowi (według niektórych źródeł, u podstaw konfliktu leżało niezadowolenie Adama, że Lilith chce odgrywać aktywną rolę podczas stosunku seksualnego; nie miał on, zdaje się, zbyt wiele fantazji). Tym samym biblijny pierwszy mężczyzna odsłania się przed nami również jako pierwszy patriarcha, pierwszy mizogin, który uznał, że kobieta jest mniej niż on człowiekiem i tak jak inne stworzenia ziemskie3 ma mu być podległa. Jednak kiedy Lilith opuściła ogród, od razu pożałował - nie swoich moralnie podejrzanych idei, ale braku towarzystwa - i poprosił o pomoc w odzyskaniu żony. Trzem posłanym za nią aniołom nie udało się nakłonić Lilith do powrotu, więc na jej miejsce została stworzona Ewa. Niepokoją słowa Adama wypowiedziane na widok drugiej kobiety “oto kość z mojej kości i ciało z mego ciała!”; w końcu taka relacja łączy jedynie rodziców i dzieci, ewentualnie rodzeństwo, a z całą pewnością nie powinna łączyć kochanków. Nie traktujmy jednak tego zbyt dosłownie, przyjmijmy po prostu, że Ewa symbolizuje kobietę “podbitą”, “poskromioną”, wychowaną w patriarchalnej kulturze; nauczoną, że aby zdobyć aprobatę związaną z przestrzeganiem przypisanej jej roli społecznej, a przede wszystkim uchronić się od ostracyzmu i idącej za nim przemocy, musi stłumić swoją naturę, zdolności, potrzeby, ambicje, seksualność, wolę, wyrzec się możliwości decydowania o własnym losie.
Dlaczego bóg, który początkowo stworzył ludzi równymi, miałby następnie pomóc w segregowaniu i podporządkowywaniu jednej z płci drugiej? Dlaczego nie mógł od początku sprawić, żeby Lilith nie miała wolnej woli i nie mogła uciec od Adama? Dlaczego miałby nie móc sprowadzić jej z powrotem? Na te pytania można różnie odpowiedzieć, zaczynając od tego, że w czasach, kiedy powstawały najstarsze biblijne mity, Jahwe nie stanowił jedynego bóstwa, jedynej nadprzyrodzonej siły, a nawet niekoniecznie był tym samym bóstwem-stwórcą z samego początku tekstu - Lilith mogła udać się po pomoc do wielu innych niebiańskich (i demonicznych) istot, na przykład równoważącej jego moc bogini-małżonki, starannie wymazanej z kart historii religii chrześcijańskiej. Bóg najwyraźniej pogodził się z tym, że pierwsza kobieta nie podlega jego władzy, i w nadziei na pozyskanie innych wyznawców, postanowił skupić się na Adamie. Ostatecznie nie da się ukryć, że w powiązaniu z kulturą rzymską i bliskowschodnią, bóg chrześcijański stopniowo (i wbrew wielu wewnętrznym założeniom tej religii) stawał się bogiem mężczyzn, bogiem despotów, cesarzy i europejskich kolonizatorów.
Można też spekulować, że pomimo gwałtownej opresji patriarchalnego systemu, w naszej pamięci i kolektywnej świadomości pozostała wiedza o tym, że mężczyźni i kobiety nie różnią się od siebie aż tak bardzo, a sam podział na płcie jest ze swej natury płynny i nieoczywisty4. Pozostała pamięć czasów, kiedy równość stanowiła normę - zgodnie ze współczesną wiedzą antropologiczną, przez 95% naszego istnienia jako gatunku żyliśmy w egalitarnych wspólnotach pozbawionych społecznych hierarchii, a więc także przekonania o wyższości jednej płci nad drugą. W tym kontekście staje się zrozumiałe, że jedna z prawdopodobnie najstarszych części Biblii przedstawia kobietę i mężczyznę jako równych sobie, zbudowanych z tej samej ziemi, do której po śmierci powrócą.
Przemiany
Przez wieki Lilith przyjmowała różne oblicza. Była skrzydlatym demonem pochodzącym z niepamiętnych czasów, piękną kusicielką, pierwszą czarownicą, kochanką anioła Lucyfera, wampirzycą atakującą nowonarodzone dzieci, rozpustną matką demonów, uosobieniem próżności lub niezależności, nocnym stworzeniem polującym na ciężarne i wywołującym poronienia, sukkubem, a nawet wężem, który skusił Ewę. Może w naszych czasach, czasach przejścia, zachwiania imperialnego porządku, już najwyższa pora, abyśmy wszyscy dostrzegli w Lilith jej najpiękniejsze, najbardziej pełne wcielenie - archetyp dzikiej, wolnej kobiety? Patronkę kobiet naturalnych i dzikich jak siły przyrody, otwartych na doświadczanie życia i siebie w pełni, nieograniczonych narzuconym przez patriarchalną kulturę obrazem kobiety, opierających się indywidualnej i systemowej niesprawiedliwości, niewoli, przemocy. Zrzucających zbyt ciasne społeczne normy, zmieniających opresyjne zasady, siejących dzikie kwiaty na wyplewionych trawnikach.
Tymczasem, podczas gdy Lilith uosabia nieokiełzaną siłę żeńską, Ewa nie ma się najlepiej. Choć została stworzona z ciała Adama specjalnie po to, aby jak najbardziej mu odpowiadała, szybko została okrzyknięta zepsutą i grzeszną, niezdolną oprzeć się pokusom oraz zakusom Szatana; nieczystą z powodu swojej, wydawałoby się tak świętej, zdolności do rodzenia dzieci, związkom menstruacji z księżycem i cyklami natury; słabą fizycznie, psychicznie i moralnie; gorszą i podporządkowaną mężczyznom, którzy muszą nad nią panować, żeby uchronić ją przed własną grzeszną naturą; skłonną do plotek, złośliwości i niestałości. Część krytyków posunęła się tak daleko, że winą za jej “wadliwą” konstrukcję obarczali właśnie sposób, w jaki powstała - z żebra mężczyzny zamiast z ziemi. Tymi “przyrodzonymi” wadami kobiet uzasadnia się stosowaną wobec nich przemoc, nakazy, zakazy i normy społeczne mające na celu wychowanie ich na potulne, grzeczne i niesprzeciwiające się osobom stojącym wyżej od nich w hierarchii społecznej, tłumienie żeńskiej seksualności i dręczenie ciała. Efektem tych wszystkich zabiegów mają być kobiety, które same nieustannie pilnują siebie i swoich sióstr, aby pozostawały idealne, niewinne, grzeczne, czyste, opiekuńcze; “dobre żony” i “dobre matki” bezrefleksyjnych mężczyzn.
Bo jakże mężczyzna może woleć Ewę od Lilith?
Jeżeli ktoś twierdzi, że kocha kobietę, jak może dla niej pragnąć losu Ewy?..
powstania świata.
dzięki jednej z takich opowieści wreszcie nabrała dla mnie większego sensu historia o Kainie i Ablu - nigdy nie mogłam zrozumieć, dlaczego niby chrześcijański Bóg miałby woleć ofiarę z baranka niż z płodów rolnych, wydaje się to bardzo nieintuicyjne, tymczasem w rozwiniętej wersji przypowieści zostaje wyjaśnione. Nie chodzi o charakter ofiary Kaina, ale o jej jakość; starszy z braci postanowił położyć na ołtarzu zniszczone i nie nadające się do jedzenia ani ponownego zasiania ziarna, tymczasem Abel “podarował” Bogu najdorodniejsze zwierzę ze swojego stada.
co, jak wie każdy pobieżnie chociaż zaznajomiony z zależnościami panującymi w przyrodzie, też jest problematyczne; człowiek nie powinien “panować” nad innymi istotami, a raczej dzielić z nimi wspólny dom; nie tylko nie mamy do tego moralnego prawa, ale również, jak pokazuje obecny stan środowiska naturalnego, jesteśmy do tego zajęcia zupełnie niewykwalifikowani.
zgadza się, z biologicznego oraz kulturowego punktu widzenia, kto nie wierzy, proszę poczytać choćby o interseksualności.