Padający śnieg zawsze przynosi mi poczucie głębokiego spokoju.
Zimne powietrze orzeźwia, oczyszcza myśli.
Chłodne miesiące roku, podobnie jak zapadające noce, nów księżyca i krwawienie miesięczne, zapraszają nas do odpoczynku i w podróż w głąb naszej psychiki, duszy, myśli i wierzeń. Po raz kolejny możemy wybrać, którymi liśćmi i łodygami należy już użyźnić ziemię, a jakie nasiona mają w niej wykiełkować na wiosnę.
Każdego roku, kiedy noce stają się coraz dłuższe, a powietrze coraz chłodniejsze, drzewa i krzewy zrzucają liście. Dobrze im się przysłużyły od wiosny, zbierając światło słoneczne, przekształcając je w pokarm, ale stopniowo stawały się zbyt ciężkie, zapełniały się substancjami, których organizm rośliny już nie potrzebuje, i teraz opadają, schną, zmieniają kolor jak siwiejące włosy i starzejąca się skóra, przygotowują miejsce, aby wraz z powrotem słonecznego ciepła mogły pojawić się liście nowe, świeże, takie, jakie będą potrzebne w ciągu nadchodzących miesięcy.
Ludzie żyjący w społeczeństwach industrialnych1 zdają się zapominać, że rytm natury jest również naszym rytmem. Podlegają mu nie tylko poruszające się w określony sposób ciała niebieskie, zmieniająca się pogoda, rośliny, kwitnące i wydające owoce, zwierzęta dostosowujące swój tryb życia do przemian związanych z porami roku; istoty ludzkie również podlegają rytmom natury, a nasze ciała, tak samo organiczne jak ciała drzew, i nasza psychika zamieszkująca w ciele cierpią z powodu rozłączenia ludzkich rytuałów i działań od tego, czego wymagają od nas cykliczne zmiany zachodzące w przyrodzie.
Choć nie zapadamy w sen zimowy jak niedźwiedzie, owady i drzewa, także potrzebujemy zimowego odpoczynku. Według dawnych tradycji, zima to czas spowolnienia, refleksji, pożegnania tego, co odeszło w ciągu poprzednich miesięcy, ale również pogłębiania więzi społecznych, naprawiania i wykonywania ozdób, ubrań i przedmiotów codziennego użytku, świętowania i zabawy. Pracy intelektualnej, psychicznej, zamiast fizycznej.
Współcześnie, w pogoni za nieokreślonym statusem materialnym, nie ma czasu na odpoczynek. Imperialistyczna gospodarka wymaga od nas, abyśmy byli cały czas “produktywni” - oczywiście nie dla nas samych, tylko dla osób i instytucji, które wykorzystują pracowników do generowania własnych przychodów - niezależnie od praktycznie dowolnych okoliczności zewnętrznych, system jest skonstruowany tak, żebyśmy musieli cały czas pracować na pełnych obrotach, ponieważ dostęp do nawet najbardziej podstawowych dóbr, jedzenia, wody, schronienia, jest odpłatny. Więc zimą wstajemy o tej samej porze co w lecie, choć słońce, które by nas obudziło i pobudziło, wstaje znacznie później; ponieważ potrzebujemy więcej sił i ciepła, nieregularna i niezrównoważona dieta silniej daje nam się we znaki; nie odpoczywamy nawet wtedy, gdy nasze ciało wysyła jasne sygnały, wszystkim znane objawy przeziębienia, które próbujemy zagłuszyć substancjami chemicznymi, nabawiając się w ten sposób znacznie poważniejszych chorób i przewlekłych infekcji. Większość osób wychowanych w społeczeństwie ceniącym pośpiech i “produktywność” nie kwestionuje takiego trybu życia, nie łączy skutków z przyczyną.
Tymczasem zima nie tylko wymaga od nas pewnych działań, ale również przynosi możliwości, zaprasza, aby skorzystać z jej unikalnych cech. Aby w chłodny dzień spojrzeć na bezlistne drzewa i jak one pozbyć się tego, co już nam nie służy, czego w sobie nie lubimy, co zaczęło nam ciążyć - idei, wzorców zachowania, przekonań, których nabraliśmy w przeszłości. Docenić ich rolę w kształtowaniu tego, kim jesteśmy teraz, jak wygląda nasza codzienność, i złożyć je na kompost, przygotować żyzną glebę dla tego, co, jeszcze uśpione, w odpowiednim czasie i odpowiednio pielęgnowane, objawi się jako świeże pąki i kwiaty. Dotyczy to również przekonań żywionych na własny temat, często stanowiących zbiór tego, co usłyszeliśmy od innych, etykiet podyktowanych przez społeczeństwo, ale nie potrafiących uchwycić naszej złożoności ani esencji. Choć zawsze pozostajemy sobą, psychika się zmienia, podobnie jak ciało, i nie warto się temu procesowi opierać, szczególnie kiedy wołanie o przemianę dociera do nas z podświadomości, z samej głębi tego, kim jesteśmy, a nie służy podporządkowaniu się zewnętrznym normom i wymaganiom.
W każdym zakątku świata ludzie obserwowali przyrodę i dostosowywali swoje zwyczaje do jej cyklicznych przemian. Wszędzie tam, gdzie klimat przypomina nasz, gdzie rośliny w ciepłych miesiącach wzrastają, kwitną i wydają owoce, a przez pozostałą część roku pozostają uśpione, gdzie na niebie można zaobserwować równonoce i przesilenia, powstawały podobne rytuały i wierzenia. Choć religie naszych słowiańskich przodków zostały tak dawno zapomniane, że próby ich rekonstrukcji są możliwe jedynie poprzez odwołanie się do intuicji i wyobraźni, możemy być pewni co do tego, że obchodzili oni cykliczne święta związane z symbolicznymi momentami przejścia z jednego czasu do drugiego, z czasu zbiorów do czasu odpoczynku, z czasu siania do czasu żęcia.
Obrzędowość związana z przemianami pór roku wydaje się, kiedy spojrzeć na nią w odpowiedniej skali, niezależna od konkretnych systemów religijnych - jest czymś starszym, bardziej pierwotnym, a jednocześnie bardziej pragmatycznym. Tysiąc lat temu oparła się narzuconej przez ówczesnych władców i polityków religii chrześcijańskiej, nie tylko się oparła, ale wymusiła na kościelnych hierarchach włączenie starych świąt do nowych wierzeń - Boże Narodzenie ustanowiono w dniach, gdy świętowano przesilenie zimowe i powrót Słońca, Wielkanoc zastąpiła święta wiosenne, dni poświęcone zmarłym również zostały “przejęte” przez chrześcijaństwo. Dopiero setki lat redukcjonizmu2 i materializmu w myśli naukowej i filozoficznej, rewolucja przemysłowa, idące za nią przemiany społeczne oraz współczesna kultura konsumpcjonizmu i oderwania od natury zdołały niemal całkowicie wyprać cykliczne święta z ich mocy, komercjalizując je i pozbawiając wymiaru duchowego.
Rytuały i symbole nie pojawiły się w ludzkiej świadomości znikąd, mają one określone znaczenie i przeznaczenie; pomagają nam pogodzić się z trudnościami, rozwijać się, czerpać radość z codzienności, nadają rytm i sens przemijającemu życiu, oferują poczucie bezpieczeństwa i porządku, służą naszej równowadze psychicznej i fizycznej, a przede wszystkim wzmocnieniu więzi ze światem przyrody i w obrębie wspólnoty.
Zimowe miesiące to wspaniały czas na zasianie zdziczałych myśli i praktykowanie świadomego życia w bliskości z innymi ludźmi oraz naturą.
społeczeństwa industrialne - skupione na przemyśle i produkcji, wykorzystujące zasoby naturalne w sposób niezrównoważony, opierające się na hierarchiach i społecznej nierówności, tworzące wielkie kompleksy miejskie (skupiska robotników); pojęcie to odnosi się głównie do kwestii ekonomicznych, a jednak nie można zignorować powiązań gospodarki z innymi elementami otaczającego nas systemu społecznego.
redukcjonizm - pogląd obecny w promowanym przez nasz system społeczny światopoglądzie, zaprzeczający wszystkiemu, na co nie ma dosłownych, materialnych, uznanych przez zachodnie środowiska naukowe, dowodów (a nawet jeżeli są dowody naukowe przemawiające na korzyść “irracjonalnego”, nie przebijają się one do mainstreamu).