Świąteczny poradnik
dla osób zmęczonych komercjalizacją świąt i wykorzystywaniem ich do szerzenia imperialistycznych wartości - część druga
⨳
Demony z krain położonych poniżej naszej próbują zniszczyć pień Drzewa Światów, gryzą go i drapią, osłabiają, żeby go wreszcie przewrócić i strącić niebiosa i ziemię prosto do ich własnej siedziby między korzeniami. A jednak Drzewo jest zbyt silne i co roku odradza się i obsypuje świeżymi liśćmi, utrzymując kosmos w równowadze; próby demonów pozostają daremne.
⨳⨳
Przykuty we wnętrzu ziemi Diabeł przez cały rok uderza w łańcuchy, osłabia ogniwa, aby móc wydostać się na powierzchnię i raz jeszcze spróbować sił przeciw Bogu. Jednak zawsze, gdy już jest bliski celu, kiedy chłodne, długie noce zaczynają ustępować czasu dniom, łańcuchy scalają się od nowa, a równowaga zostaje przywrócona.
⨳⨳⨳
Narodziny, śmierć i odrodzenie Jezusa także obiecują powrót równowagi tam, gdzie została ona zachwiana - oto nadejdzie czas, kiedy ostatni będę pierwszymi, a pierwsi ostatnimi, ubodzy zaznają dostatku, a bogacze zapłacą w końcu za swoją chciwość. Rzymianie, jak i inni agresywni kolonizatorzy, stracą swoją władzę nad zniewolonymi narodami. Zapanuje wreszcie pokój i harmonia, jak jest w niebie, tak będzie na ziemi.
Przemiany zachodzące w tej opowieści1 pokazują nam co prawda, jak w ciągu zaledwie kilku stuleci może skurczyć się duchowe życie ludzi - cały kosmos został ograniczony do naszego świata, a następnie tylko do ludzkiego społeczeństwa - ale nie przeszkadza to każdej z nich nieść tego samego, uniwersalnego przesłania, przesłania, które nasi odlegli przodkowie poznali obserwując rośliny, zjawiska astronomiczne i własne ciała. Od niepamiętnych czasów dostrzegali wzory i prawidłowości, a potem zmieniali je w poetyckie opowieści, bo ludzie tak właśnie robią - nasza rozbudowana mowa rozwinęła się, żebyśmy mogli wiele za jej pomocą wyrazić, ale jednocześnie jej istnienie sprawia, że każde doznanie, doświadczenie i wyobrażenie próbujemy przedstawić w mowie. Tak powstawały, powstają nadal mity i opowieści, czerpiąc z rzeczywistości oraz od siebie nawzajem; z czasem ewoluują, zmieniają się i dostosowują tak jak zmieniają się same języki, jednak niezależnie od tego jak daleko ich forma odbiegnie od tego, co było na początku, rdzeń każdego mitu stanowi cząstka głębokiej, kumulowanej często przez całe tysiąclecia wiedzy na temat otaczającego nas świata oraz ludzkiej psychiki.
Przesilenie zimowe (w ten czy inny sposób obchodzone praktycznie na całym świecie, skupiamy się jednak na kulturze europejskiej jako otaczającej nas na co dzień) jest związane z opowieściami o końcu, który jest początkiem; o cyklu życia, śmierci i odrodzenia, powtarzającym się w każdym istnieniu i w całym wszechświecie.

Tam, gdzie nie ma ciepła i światła, nic nie urośnie; a rośliny stanowią pierwotne, podstawowe pożywienie i źródło surowców pozwalających nie tylko przetrwać, ale otaczać się obfitością zwierzętom, szczególnie takim jak my, wędrowcom żyjącym daleko poza swoim naturalnym środowiskiem - poza mitycznym rajem gdzie nie trzeba było martwić się o plony, którymi ziemia darzyła tak obficie. Więc kiedy Słońce pojawia się coraz niżej nad horyzontem, noce są coraz dłuższe i przyroda zapada w głęboki sen, mamy pamiętać o tym, że ono wkrótce powróci, przynosząc swoje ciepło i karmiąc lasy, łąki, pola i ogrody swoim sycącym blaskiem, całując kwiaty, napełniając owoce słodyczą, a nasiona życiodajną energią. Oto zbliża się odrodzenie; jak gdyby martwe gałęzie drzew i krzewów już niedługo wypuszczą pąki, które rozwiną się w świeże, jasnozielone listki; ziemia szybko pokryje się kwiatami i młodymi pędami ziół i bylin; znów rozbrzmi donośny śpiew ptaków i zwierzęta powiją lub wyprowadzą z kryjówek swoje młode. Wiemy, że tak teraz obecne chłód i ciemność nie będą spowijać nas wiecznie, a tymczasem odpoczynek, czas, który nasiona spędzają w glebie i motyle w kokonach, sen, hibernacja oraz śmierć są niczym innym jak drugą stroną życia i aktywności, niezbędną, aby mogło nastąpić odrodzenie.
Podczas najdłuższych nocy świętujemy nie tylko po to, aby uczcić nieunikniony powrót jasnych dni i początek nowego cyklu, ale także po to, by opłakać koniec poprzedniego wraz ze wszystkimi stratami i zakończeniami, które nam przyniósł. Nie bez powodu według przechowywanej w folklorze tradycji od jesiennej do wiosennej równonocy możemy z większą łatwością porozumieć się z duchami zmarłych, nie bez powodu postne wigilijne potrawy są zbliżone do tych, jakie nasi przodkowie podawali na stypach - zima to czas kontaktu z zaświatami i z podświadomością, własną oraz kolektywną. Czas pielęgnowania nasion naszej twórczej energii, szukania oparcia we wspólnocie i rozwiązywania problemów, które zajęci letnią aktywnością, koniecznością działania i produktywnością ciągle odkładaliśmy na później. Teraz możemy z czułością zająć się sobą i naszymi bliskimi; przecież wszyscy potrzebujemy ogrzać się, sypiać dłużej, jeść posiłki pożywne i cięższe, niż podczas innych pór roku; a zadbanie o ciało pomaga nam zadbać o psychikę - umysł i duszę. I opowiadajmy wciąż od nowa pełne nadziei historie o odrodzeniu, które powstaje pośród najgłębszej ciemności.
Współczesna kultura - a już szczególnie w odniesieniu do bożego narodzenia - przepełniona jest treściami, które nie chcą pozwolić nam na przeżywanie żałoby, odczuwanie smutku, realizację potrzeby głębokiego odpoczynku, spędzanie czasu samotnie. Tymczasem wszystko to jest niezbędne, aby w pełni i naprawdę doświadczyć ich przeciwności - odczuwać radość, móc tworzyć i pracować, budować dobre, wspierające relacje z innymi. Kto odcina się od zimy i ciemności, wkrótce nie będzie mógł odnaleźć i docenić słonecznego lata. Dlatego w tym czasie przejścia, kiedy po najdłuższej nocy ponownie przybywa dnia, między starym a nowym rokiem, zanim znów przyjdzie wołająca do działania wiosna, spróbujmy zmierzyć się z czymś, co budzi w nas smutek lub lęk; pogodzić się z rytmami własnego ciała, takimi jak oznaki starzenia się, przemęczenia czy choroby; pożegnać niezdrowe nawyki i zostawić je w zaświatach; wyprawić symboliczny pogrzeb utraconym szansom; okazać miłość i troskę w relacjach z bliskimi, odezwać się do dawno niewidzianych przyjaciół; lub przeciwnie, zaszyć się w domu i zregenerować siły. I zadajmy sobie pytanie - czy bezustanna “produktywność”, skupienie na materii i własnym materialnym statusie naprawdę nam dobrze służy?..
pierwsza pochodzi z folkloru śródziemnomorskiego, druga jest słowiańską opowieścią ludową i pięknym przykładem kulturowego synkretyzmu, czyli unikalnego połączenia różnych wpływów, w tym wypadku mamy bardzo stary mit (obecny prawdopodobnie w całej Europie i dalej; zakuty w łańcuchy, po rozerwaniu których nastąpi koniec świata, został również wilk Fenrir ze skandynawskich wierzeń czy groźne bóstwo z mitologii syberyjskich Jakutów) uzyskał nową, chrześcijańską obsadę. Ostatnia wersja jest najbardziej pozbawioną tego synkretyzmu, protestancką i oczyszczoną z pogańskich wpływów, “zmodernizowaną” wersją opowieści o Jezusie, u podstawy której nadal możemy dostrzec ten sam mit.